niedziela, 8 maja 2011

XXIII. Okres prób i błędów




Zdarzało mi się, że tak długo pracowałam nad jakimś obrazem, aż nic już z niego nie zostawało.
Brałam wtedy szpachelkę i zdzierałam nią grubą warstwę farby. Albo na istniejącym już obrazie malowałam następny.
Wiedziała o tym moja koleżanka, więc kiedy zobaczyła, że noszę się z zamiarem popsucia, porwała mokry obraz ze sztalug i z nim uciekła. Dało mi to do myślenia, że to nie obraz był zły, ale ja  byłam niezadowolona.
Nauczyłam się nie brać do ręki pędzla, kiedy miałam problem.

Obraz jest dzieckiem malarza. Matka, która krzyczy na dziecko nie sprawi, żeby stało się lepsze.
Tylko serce spokojne i kochające może pobudzić do życia dzieło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz